Nesta
J. polski / Historia / WOS
Ilość artykułów: 23
Jestem Aniołem
Mam na imię Lena. Urodziłam się… No właśnie, nie pamiętam już nawet kiedy. Nie pamiętam też kim byłam wcześniej. Po prostu jest tak, jakbym nigdy nie istniała w prawdziwym życiu. Dziwne, prawda? Pewnie teraz zastanawiasz się, z kim masz do czynienia. Czy aby na pewno chcesz to wiedzieć? Dobrze, powiem Ci. Jestem aniołem. Zginęłam młodo. Miałam osiemnaście lat. Jakiś łowca przygód potrącił mnie, gdy przechodziłam przez jezdnię. A przecież rozglądałam się trzykrotnie. I co? Zginęłam. Ale widać tak miało być. Tak po prostu musiało być.
Zapomniany
Teraz to już nawet nie pamiętam, czy jego ostatnie słowo brzmiało „wychodzę”, czy „odchodzę”. Wszystko mi się pomieszało. Ale chwila, mam na to niezłe usprawiedliwienie. Joshua miał charakter inny od wszystkich i to właśnie ja musiałam znosić jego humory (a trzeba przyznać, że rzadko się uśmiechał). Podczas kłótni, kiedy wytykałam mu jego błędy, odwracał kota ogonem i zganiał wszystko na mnie. A kiedy uświadomił sobie, co zrobił, wracał ze skruchą w oczach i mruczał mi do ucha miłe słowa. Kupowałam to, nie powiem, że nie. Ale ile było można?
Żyć w zgodzie z sumieniem
Wiosenną zmorą są pożary suchych traw. Wraz ze wzrostem temperatury, rośnie liczba interwencji strażaków na łąkach, polach i miejskich trawnikach. To proceder nie tylko prawnie zabroniony, ale przede wszystkim niezwykle niebezpieczny, tak dla ludzi i ich dobytku, jak i zwierząt oraz całego środowiska naturalnego. Wypalanie traw zabronione jest prawie wszędzie, ale ludzie i tak nie respektują tego zakazu. Dlaczego?
Albo masz miękkie serce, albo twardą...
Fałszywość to jedno z najgorszych oblicz człowieka, jakie może nam pokazać czy nawet ofiarować. Na pewno większość z was zna ten stan, kiedy domniemany przyjaciel nagle obgaduje nas za plecami. Tacy ludzie posuwają się niemal do degrengolady. Upadają moralnie, w ich oczach zanikają wszelkie wartości. Liczy się dla nich tylko zdobywanie nowych przyjaciół czy poparcia. Pragną, aby wszyscy czuli przed nimi respekt. Czarny dzień, to nagły brak kontaktu z rzeczywistością.
Milczący cudzoziemcy
Zastanawia mnie pewien fakt. Dlaczego tak wiele osób, szczególnie młodych, naśmiewa się z ludzi, którzy posługują się językiem migowym? Moim zdaniem, to dziś zjawisko absolutnie powszechne, a przecież umiejętność posługiwania się tym językiem, to trochę jak posiadanie szóstego zmysłu. Określenie „głuchoniemy” ma jednak w naszej kulturze raczej pejoratywny, a nawet obraźliwy wydźwięk, a na dodatek jest mało adekwatne. Przecież głuchoniemi wydają dźwięki, są ludźmi kontaktowymi, tyle że komunikują się z innymi głównie za pomocą swoich dłoni.
Ave Caesar, morituri te salutant
Hieronim Dekutowski to bardzo barwna postać. Czy wiecie kim był? Czy wiecie, co takiego zrobił dla Polski, że dziś jedna z ulic w naszym mieście nazwana jest jego imieniem? A może wiecie chociaż, w jaki sposób i w jakich okolicznościach zginął? Otwarcie mogę przyznać, że ja do ubiegłego roku nie wiele na ten temat wiedziałam, ale wtedy usłyszałam o ludziach, którzy przeżyli prawdziwe piekło, a jednym z nich był właśnie Hieronim.
Magia życia - cz.3
- Jagoda, no powiedz coś.
Dziewczyna siedziała na zimnej podłodze, wpatrując się w niewiadomy punkt. Cała drżała. Nie, nie dlatego, że odczuwała chłód. Przed momentem jej życie rozsypało się na milion małych kawałeczków, których już nigdy nie poskleja.
- Jagoda – krzyknęła Malwina. – Albo coś powiesz, albo przysięgam, wyrzucę cię przez okno.
Magia życia - cz.2
Od ostatniego dnia wakacji minęły już ponad cztery miesiące. Życie Jagody zmieniło się nie do poznania. Niepodważalny był też fakt, że była szczęśliwa. Pewnego razu, gdy wracała ze szkoły, usłyszała, jak ktoś ją woła. Odwróciła się i uniosła wyregulowaną brew ku górze. Serce wykonywało milion uderzeń na minutę, na policzkach pojawiły się płomienne rumieńce, a oczy pokryły się błogą mgłą.
Magia życia – cz. 1
Jagoda była dziewczyną o przeciętnej urodzie. Tak przynajmniej twierdzili wszyscy znajomi. Mieszkała w małym miasteczku pod Rzeszowem. Kiedy miała dwa lata jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Rodzina nie miała ochoty się nią zaopiekować, bowiem jej członkowie sądzili, że musi być jakimś przekleństwem danym od Boga. Po pogrzebie rodziców trafiła więc do domu dziecka.
Memento mori
Obudziłam się jak zwykle, nie przeczuwając niczego. To był taki zwykły „dzień, jak co dzień”. Najpierw poranny prysznic, później szybkie śniadanie i przebieżka z dziarskim uśmiechem na twarzy na przystanek autobusowy. Nie ważne było i to, że mróz cały czas dawał o sobie znać. Po kilkunastu minutach nadjechał wreszcie mój spóźniony „pegaz”, a po chwili byłam już w szkole. Słysząc dźwięk pierwszego dzwonka pomyślałam: „To będzie udany dzień”.