poezja - Archiwum
Nie Czarno-Białe
Jestem wiecznym uczniem Ciągle się uczę I choć tak bardzo nie chcę Chodzę na sercowe wykłady Z filiżanką kawy i papierosem w dłoni Chciałbym wypisać sobie zwolnienie
Póki żyć jest dla kogo
Kiedy w sercu płonie ogień
Kiedy żar je na nowo rozpala
Nawet wiatr nie zdmuchnie uczucia
Nawet horda głupców
Go nie rozdmucha
Pożegnanie orła
Powiedz, mój kochany,
Gdzie schowano nasze szczęście?
Gdzie znajdę schronienie, gdy ramiona Twe
Przestaną mnie otulać?
Gdzie Cię potem odnajdę?
Ale spokojnie…
Z nikim Cię nie pomyliłam.
Wiem kim jesteś.
Boisz się? Czuję to.
Zdradza Cię oddech. Płytki. Nierówny. Niesłyszalny.
Ale spokojnie, nasze getto trwa.
Brzydkie i piękne.
Dobre i złe.
Bliskie przemyślenia
Puszczone wolno, lecą wraz z wiatrem
Kryją się za drzewami w lesie
Pragną pływać, gdy staw widzą
I zobaczywszy góry, wspiąć się na sam szczyt
By znów wolno, spokojnie
Opaść, wracając do właściciela
Listopadowa zaduma
Skończyła mi się herbata,
Albo chęć do życia.
Tylko nie wiem,
Co gorsze.
Jesienny smutek
Siedzę na krześle w pokoju głuszy.
Piąty rok zleciał, nim tu trafiłem
Ja... Nie pamiętam.
Widzę pustkę. Słyszę najpiękniejszą muzykę życia
Nie przebijesz drzwi do niego, choćbyś i milion próbowała razy.
Żeby tu trafić, musisz zrozumieć, że...
Cisza jest brzmieniem samotności.
Tylko albo aż...
Jutro rano wstanę inna, obydwiema nogami pewnie stąpając po Ziemi.
Przeciągnę się i tym razem powiem sobie:
witaj nowy, piękny, chociaż deszczowy dniu.
Energicznie ubiorę się i umyję.
Nawet śniadanie zjem bez marudzenia.
Monolog złamanego serca
Wspomnienia
Tylko tyle mi po tobie zostało.
Marzenia
Tylko tym mogę się pocieszyć.
Uczucie
Tylko tyle od ciebie chciałam.
Droga do szczęścia
Gdzieś idę daleko przed siebie
Nie patrzę do tyłu - ja wiem
Tam giną Ci, co zostali,
Co dalej nie chcieli już iść
Zwróć się do mnie twarzą
Proszę
Zwróć się do mnie twarzą
Nie kryj się za maską
Przeznaczenia i fałszywych oskarżeń
Postaraj się mnie przeczytać
Zdrowe cierpienie tęsknienia
Zdrowe cierpienie tęsknienia
Za oknem znowu zmienia świat,
A my, oddzieleni szybą zapomnienia,
Puszczamy dymne znaki tak od wielu lat.
Przemijanie
Czymże jest?
Mówisz że filmem co się zaczyna i kończy
Biegnącym czasem gdy rozpoczyna się pobieranie
Gasnącą licencją na kolejny program
I psującą się mikrofalą podgrzewającą śniadanie
Byłem Kainem
Lecąc między niebiosa, poprzez płomienie chmur
Z blaskiem jutrzenki na czole i wonią bzów w nozdrzach
Przemierzałem świata sklepienia szukając człowieka
I znalazłem go jak świeżą wśród traw tarninę
Modlitwa kabotyna
Delikatną struną słowa Muśnij moje blade skronie Bielmo źrenic moich Spal złotą poświatą Spojrzenia Twojego
Geometria dusz
Tak to bywa, Gdy człowiek myśli nad czymś Nie do wymyślenia. Przynajmniej dla niego.