poezja - Archiwum

Ogłoszenie Boga
Poszukiwany pilnie
Ptak który odda skrzydła
za dotyk wiatru na skroni
Anioł który odda zbroję
za kilka ptasich piór
Motyl który odda barwy
za widok tęczy

Hodowca świń
Całkiem niezły jestem w te klocki
Układankę bez klucza
Bez rozwiązania
I bez końca
Który przyszedł tak nagle

Arytmia życia
Spadam
Jak zgniłe jabłko
Które nie może upaść dalej
Niż niedaleko
Które nie wie
Dlaczego Ewa
Nie wybrała jego

Lament umierającego świata
W zimnie, przy bladym świetle dnia, czekam nowego życia
Jak starzec, zapadam się w ciszy gasnącej chwili
Okrywam się chłodem niczym płaszczem i patrzę jak cienie połykają kaplicę
Nie ma wiatru, który otarłby łzę utraconej przeszłości
Nie ma też Słońca... Oh, nie ma słońca, co ogrzałoby duszę

Bo ja kocham lato
Kocham lato za poranki rześkie i promień słońca co przebija się przez okna
Za tę zieleń głęboką i płytkie, listne prześwity
Za cień niebieskawy i nawet za płomienie na chodniku
Kocham lato za łąki co buczą owadów i wszelkiego życia rojem
Bo najpiękniej świecą kwiaty, skąpane w oku słońca

Szepty – cz.2
Cóż zrobię, gdy śmierci hetman odwiedzi mnie w nocy?
Położę dłoń na zimnej ścianie, pożegnam dom tym ruchem
Zbiję wazon w przedpokoju, rzucę szkła okruchem
Zostawię ślad najmniejszy - JA... tu żyłem
Zostawię dźwięk w kasecie, że grałem, jak tu byłem.

Nowe Jeruzalem
Wojennego pyłu opadła powłoka
Grzech już nie straszny, wysechł w oku Boga
Duszę szczęśliwe gromadzą się wokół
Radują się nowopowstałym światem
Niebo rozstępuje się pierzaste
Wschodzi Słońce - Nowe Jeruzalem

W prasłowiańskiej puszczy
Prasłowiańska puszcza, niegdyś gęsta i dzika
Każde drzewo tu królem było i domem
Tu orły wiły swe gniazda
Wzlatywały, kręgi zataczając
Krążyły tak w przestworzach, gród naznaczając

Chmurny teatr
Powolnym krokiem nastaje zmierzch Jaśniejące zorzą niebo, zalewają fale błękitu Ciszą zwiedzione, przypływają chmury To galery królów burz i słonecznej ciszy parowce Kłębią się i kołyszą na niebieskim oceanie I oto teatr swój przedziwny, otwierają przed okiem człowieka

Chciałaby dusza do raju
Żałuję.
Nie, nie tego, co robiłem źle,
Ale tego, co zbyt często robiłem dobrze.
Nie tylko dobro można czynić nienagannie,
Zło także.

Krzyki - cz. 1
I stoczył się kleszcz z ambony
Węszy jak pies... Za brzdękiem mamony
Jak Cię zobaczy to będzie kadził
Dla Ducha...
Pan posłucha...
Dla wnuka.... wnuka!?

Prometheus
Nie ma tu miejsca dla Bożych baranków
Ja... jestem siłą drzemiącą w człowieku
Nie w jego cieniu...
Jam blaskiem wschodzącego słońca, pędem ludzkiej ewolucji
Potęgą serca, nieczystego, słabego i złaknionego
Słodyczy tego świata
A świat ten jest marnością, bryłką soli w oceanie kosmosu...

Szepty - cz. 1
Słońce... świeci światłem jak z raju...
Wszystko oblane jasnością niebiańską
Każde drzewo i kwiat, płonie światłem popołudnia
I niebo... błękitem gore...

Nie pytam „dlaczego”
Gdy byłam dzieckiem nie wiedziałam wszystkiego
Można było mi robić wodę z mózgu
Bo i tak nie wiedziałam
Czy to kłamstwo czy prawda