recenzje - Archiwum
Zachrypnięty soul prosto z Rugby
Podobno są takie teksty, pod wpływem których stajemy się inni. Podobno są takie melodie, które potrafią odmienić nasze życie. Podobno, bo osobiście niczego takiego do tej pory nie doświadczyłam. Ostatnio usłyszałam jednak wokalistę, którego głos potrafi stworzyć niesamowity klimat i poruszyć do głębi. Głos ten należał do Jamesa Morrisona – angielskiego objawienia muzyki soul.
Kazachska wichura
Amerykańskie kino komediowe ma „wielkie” tradycje tworzenia płytkich, nie zawierających głębszych refleksji, produkcji, które zazwyczaj nie spełniają podstawowych funkcji. Nie śmieszą, a często epatują prymitywizmem i głupotą. Co znamiennie, myślą przewodnią takich tytułów jest zazwyczaj nasza cielesność lub stosunki fizyczne. Pamiętacie takie „dzieła” jak „Agent XXL” czy „Norbit”?
“He lived to find beauty. He killed to possess it.”
Choć książka powstała w 1985 roku, jej ekranizacja weszła do kin dopiero niedawno. Za sprzedaż praw autorskich pisarz otrzymał 10 milionów euro. Wzbraniał się przed sfilmowaniem książki prawie 50 lat. O reżyserię ubiegali się Martin Scorsese, Tim Burton, Milos Forman, Stanley Kubrick i Ridley Scott. O główną rolę walczyli Johnny Depp, Orlando Bloom i Leonardo DiCaprio. Oto historia pewnego mordercy.
Tylko dla mężczyzn?
Kolejna genialna polska komedia. Na pozór być może niewiele różniąca się od dotychczasowych dokonań polskiego kina komediowego. A jednak! „Testosteron”, to błyskotliwa odpowiedź na „Dziennik Bridget Jones” oraz inne typowo „babskie” filmy. Nie znaczy to, rzecz jasna, że film ten przeznaczony jest wyłącznie dla panów. Wręcz przeciwnie! Ta komedia o współczesnych facetach jest bezapelacyjnie seansem obowiązkowym dla wszystkich pań, które pragną poznać sekrety płci „brzydkiej” oraz pośmiać się przez prawie dwie godziny.
Największe quasi-kulturalne wydarzenie wiosny, czyli XVI Przegląd Młodych Talentów
Nie wiem, czy zauważyłaś, ale przyszła wiosna. Nie kryje się w tym zdaniu żadna krytyka Twojej spostrzegawczości, ale chodzenie od kilku dni w rękawiczkach i zimowych kurtkach, deptanie po strumieniach dżdżownic i ogólne pogodowe przesilenie, mogło przecież nieco wpłynąć na wiarygodność wiosny. Nie mniej jednak, że przyszła, wiemy z pewnością, a to dlatego, że za nami jest już XV (jubileuszowy!) Przegląd Szkolnych Talentów
Daj mi chleba z Dżemem
Nowa płyta Dżemu? Dobrze, że koncertowa, bo lepiej wypadają live niż w studiu. Aż 2 cd? No, to ponad 2 godziny muzyki. Są goście? Tak, najlepsze palce polskiej muzyki. A z jakiej okazji? „Pamięci Pawła Bergera”. 27 stycznia – pamiętamy. Wypadek, koncert, płyta.
Bong! Bong! Bong!
Akido. Zespół, raczej projekt, powstały z połączenia sił muzyków z USA i Afryki. Kolejny przykład jak dobra i wartościowa muzyka odchodzi w zapomnienie. Nie ma się czemu dziwić. Płyta nagrana w 1972 roku w Londynie. Dawno temu. Tytuł albumu wzięty od nazwy zespołu.
Kochaj brata swego...
Może to jakaś mania, ale wciągnął mnie kolejny serial. Czerwiec minionego roku. W moje ręce trafia przez przypadek płytka z 22 odcinkami i już tam pozostaje. 22 ponad czterdziestominutowe odcinki obejrzałam na dwie tury. Kto umie liczyć, wie, że oznacza to dobrych kilka godzin przed komputerem. I po co to wszystko?
Prawda o psach i kotach
To jest taki czas, że gdy Chan Marshall śpiewa, że wszyscy umrzemy, to aż chce się do tego dorzucić za Jasiem Kapelą och jakie to podniecające. 38 stopni, Cat Power, jakieś głupie rozmowy, Borys Dejnarowicz, 38 stopni i 2 kreski. Pomarańczowe tabletki, których niezwykłość zawiera się w tym, że nie są syropem. Bo syrop jest ohydny, a tabletki nie. Dreszcz, Pony Up!, znowu Cat Power i jakieś 30 centymetrów śniegu na dachu bloku naprzeciwko.
Polska „Pretty Woman”
Od kilku lat jakoś tak się utarło w mojej familii, że optymalnym prezentem dla mnie (w razie braku innych pomysłów) jest książka. Najlepiej coś z popularnych romansów tudzież powieści obyczajowych koniecznie z happy end’em. I tak w tym roku wśród choinkowych podarunków znalazłam również parę lektur, między innymi „Porę na miłość”, debiutancką powieść dramaturga, autora wielokrotnie nagradzanych sztuk i współscenarzysty popularnego tasiemca „M jak Miłość” - Pawła Jurka.
Życie bywa okrutne i niewyrozumiałe.
Chociaż byłeś grzeczny przez caluśki rok, pod choinką znalazłeś rózgę lub jeszcze coś gorszego. Co gorszego od rózgi? Jest jedna taka rzecz, którą od niedawna można kupić w kioskach po atrakcyjnej cenie. Co gorsze, na opakowaniu nie ma informacji o szkodliwości produktu.
Apokalipsa wg Mela Gibsona vol. 2
Nie znajdziesz już na tej planecie człowieka, który by nie widział osławionej „Pasji” Gibsona lub nie miał na jej temat wyrobionego zdania, tudzież opinii. W końcu Wielki Mel czepił się nie byle czego, bo samej esencji wiary chrześcijańskiej, jej najdelikatniejszego sacrum i największej tajemnicy.
O samotności wg Anny Gavaldy
Chciałbym, żeby ktoś gdzieś na mnie czekał
. Banalne słowa, proste życzenie prostego człowieka uciekającego przed samotnością i zarazem tytuł bestselleru na rynku francuskim, przetłumaczonego na kilkanaście języków debiutanckiego zbioru nowel pisarki Anny Gavaldy.
Rzeźnik, Laleczka, Maskotka – Achaja
Raz na kilka lat z morza fantastyki, horroru i reszty badziewia udaje mi się wyłowić prawdziwą perłę. Realny brylant wśród szkła, książkę, którą człowiek darzony przez mnie ogromnym szacunkiem nazywa „zbójecką”. Taką, która zmienia sposób patrzenia na świat.
Wirtualne macierzyństwo.
Mamy wiek kultu antykoncepcji, rok, w którym medycyna stawia kolejny milowy krok naprzód, pozwalając kobietom rodzić dzieci kiedy chcą, jak chcą i nawet, jeśli nie mogą, dobę zeszmacenia życia poczętego przez zalegalizowanie aborcji – czas osobliwy, jednym słowem. Do tego całego pakietu, świat dokłada nam kolejną atrakcję – wirtualne dziecko powstałe na drodze cyber-ciąży.
Prosto spod suszarki
Najprościej mówiąc – The Horrors. Że, przepraszam, co? The Horrors. Coś więcej? Moje najgenialniejsze odkrycie, objawienie, miłość od pierwszego wejrzenia, usłyszenia, zasłuchania. Zaczęło się ponad miesiąc temu, tak przypadkiem, między suszarką a telewizorem. Tak, tak MTV2. Suszę włosy, oglądając telewizję. Nuda, nic, reklama. I nagle teledysk – „Count In Fives” – lepszy niż kawa.
Bomba pod Watykanem
Chciałbym zachęcić Was, drodzy Czytelnicy, do oddania się lekturze (wydanej w 2000 r.) książki Dana Browna pod tytułem „Anioły i Demony”. Pisarza, którego powieść „Kod Leonarda da Vinci” przez 14 kolejnych tygodni utrzymywała się w czołówce amerykańskich bestsellerów, a Columbia Pictures zapłaciła mu kilka milionów dolarów za prawo do sfilmowania tych dwóch książek.
Zagraj to jeszcze raz, Andrew.
14. listopada roku bieżącego do UK Music Hall of Fame wprowadzony zostanie zespół, którego jak mniemam nikomu szerzej przedstawiać nie trzeba. Led Zeppelin. Bo cóż więcej można o owych panach napisać? Że gwiazdy, legendy, że genialni twórcy? Tak, tak. Tyle tylko, że to jasne i zupełnie banalne. Tym bardziej owo wyróżnienie dziwić nie powinno. Oczywiście wydarzenie zostanie uświetnione galą. I w tym momencie warto na chwilę się zatrzymać.
Wydarzenie literackie na miarę „Małego Księcia”
Zapewne nie ma osoby, która nie miałaby do tej pory w rękach przepięknej powiastki A. De Saint Exupery’ego – „ Mały Książe’’. Ta cudowna książka, dla wielu osób stanowi swego rodzaju balsam na duszę. Jej przesłanie w magiczny sposób zmusza czytelnika do refleksji nad swoim postępowaniem, sensem doczesnego życia.
Matematyka językiem natury?
Przypadek? Nie, takowy nie istnieje. Światem rządzi logika, a materia zapisana jest wzorem matematycznym. Nie ma nieskończoności, wszystko jest schematem, który powtarza się w jej braku. Jest początek i koniec, ale każdy koniec staje się jednocześnie początkiem prawidłowości, zasady istnienia. To Liczba stanowi podstawę zrozumienia, a rozszyfrowanie kodu jest kluczem do poznania i władzy nad światem.