opowiadania - Archiwum
Z Archiwum Y #1
Tęgi mężczyzna biegł chodnikiem przez miasto. Mgła spowijała jezdnię, a nieliczne latarnie słabo rozświetlały otaczające go ciemności. Co chwila oglądał się za siebie, jakby sprawdzając, czy ktoś go goni. Wtem ujrzał przed sobą dwóch mężczyzn w czarnych garniturach i okularach przeciwsłonecznych. Zatrzymał się gwałtownie i rozglądnął na boki. Kolejni agenci nadchodzili z różnych stron.
Taka sobie historia
Chcę opowiedzieć Wam pewną historię. Historię prawdziwą... niestety. Pomyślałabyś, że można zacząć ćpać, mając zaledwie 12 lat? Ale tak niestety było. Dziś tego żałuje. Dziś już nie ćpam, ale dopiero śmierć bliskiej osoby uświadomiła mi, co tak naprawdę zrobiłem.
Mój pierwszy raz
Dobra, stało się – Atlas opuścił nieboskłon i z zaciekawieniem patrzył, jak wali mi się wszystko na głowę. Jestem bardzo zdołowany i dopiero powoli uświadamiam sobie, że tak bardzo tego potrzebuję. Nie wyobrażałem sobie, że kiedykolwiek dopadnie mnie tak wielka, przemożna potrzeba zrobienia czegokolwiek, a już na pewno nie tego… Ciekaw jestem, co by na ten temat powiedzieli moi rodzice, gdyby się tylko o tym moim pragnieniu dowiedzieli… A może im jednak o tym powiem?
W kolorze blue
Podobno najpiękniejsze kobiety to te na dopaminie. Nie wiedział, czym ta dopamina jest, ale to zdanie nauczył się już na pamięć. Słyszał je setki razy. Podobno poziom dopaminy w mózgu jest wprost proporcjonalny do poziomu samoakceptacji. Niewiele z tego rozumiał. Po prostu akceptował to bezkrytycznie.
Romea i Julio
Wiesz, poznałam wczoraj niezwykłą parę - Romeę i Julia. Historia ich związku wydała mi się na pierwszy rzut oka niezwykle banalna, ale w gruncie rzeczy zmusiła mnie do refleksji. Poznali się na studiach. Ona była studentką Politechniki, wydziału budownictwa, a on studiował na wydziale aktorskim PWST. Historia jak z kiepskiego serialu! Spotkali się na ulicy. Wpadła na niego, gdy szedł zamyślony, niosąc w rękach wielką stertę papierów.
Przedostatni list
Witaj (nie)mój kochany!
Jak to zwykle na początku listu chyba powinnam Cię pozdrowić, ucałować, ale na początek tylko grzecznie, w policzek oraz zadać tak trywialne pytanie „co u ciebie?“. Nazwałabym to swoistą grą wstępną do tych znajdujących się na dnie duszy myśli wylewanych atramentem na kartkę, uwerturą do istoty rzeczy. Ale w listach do Ciebie zwykle pomijam te grzecznościowe, na siłę uprzejme zwroty.
Pożegnanie Adama
Gdy żegnamy się na dość długi czas – śmieję się. Nie dlatego, że jest mi wesoło z powodu Twojego wyjazdu. Ja po prostu nie raz już to przechodziłam. Na tydzień, pół roku, na zawsze… Jestem przyzwyczajona. I chociaż Ty denerwujesz się i pocisz, to na mnie ten jeden miesiąc nie robi takiego wrażenia. Chyba nie. To takie zabawne, że musimy czekać na ten pociąg dwadzieścia minut, a potem ty i tak nie zdążysz do niego wsiąść.
Smutek absolutny
Wdycham rześki zapach powietrza. Gwałtownie mrugam kilka razy powiekami, aby pozbyć się łez. Czekam teraz na Twoje: „A nie mówiłem?”. Wsłuchuję się w ciszę, spoglądając tępo w dal. Gdzie teraz jesteś? Czy jest Ci tam dobrze? A może nie masz przy sobie nikogo, z kim mógłbyś porozmawiać? Pytania retoryczne, a i tak nasuwa się wiele odpowiedzi.
W strugach deszczu
Usiadłam na parapecie z paczką kruchych ciasteczek i westchnęłam cicho, wlepiając oczy w gwieździste niebo. Tak bardzo chciałam, żebyś był tu i teraz, obok, żebyś dotknął mojego policzka w taki sposób, w jaki tylko Ty to potrafisz. Moje zapotrzebowanie na Twoją obecność było ogromne. Tęskniłam za świadomością, że mogę przytulić się do Ciebie w każdej chwili.
Kiciuś
Zakopałam go. Nawet nie wiem gdzie. Zakopałam. Miałam wodę w oczach, choć nie powinnam mieć. Nic nie czułam, gdy trzymałam łopatę w brudnych rękawicach. Przecież zanim go znalazłam, radziłam sobie sama. Nawet nie dałam mu imienia, bo to było dla mnie coś nowego. Teraz nie wiem, za kim mam tęsknić. Ja po prostu nigdy nie miałam nikogo. Jestem sama, ale oni mówią, że mam rodzinę.
Szanuj to, co masz...
Był już stary, wycieńczony ciężką pracą, rozlicznymi chorobami i przeżyciami. Mimo bólu nogi, który dokuczał mu przy każdym kroku, zawsze miał na twarzy pogodny uśmiech. Mieszkał sam. Kiedy zobaczył mnie w drzwiach swojego mieszkania, w jego oczach zamigotała iskierka zaskoczenia. Dzień dobry - powiedziałam z uśmiechem. - Mogłabym u pana chwilę posiedzieć? Zgubiłam klucze, a mama wróci dopiero za godzinę.
W pajęczynie uczuć
Siedział przed komputerem. Kątem oka spojrzał na mały zegar stojący tuż obok monitora. Już późno – pomyślał. - Chyba powinienem sie położyć. Ale jeszcze nie chciało mu się spać. Nagle usłyszał dźwięk swojej poczty E-mail. Kolejna wiadomość. Uśmiechnął się delikatnie w duchu. Spojrzał na monitor i szybko wyklikał odpowiedź. Zdziwił się, jak szybko potrafi już pisać na klawiaturze.
Spadając
Nie tak trudno jest upadać. W końcu niemal codziennie jakiś meteoryt rzuca się z nieba, przecina je resztką swojego blasku, by potem tak po prostu, zwyczajnie zgasnąć. Nikt nie uważa tego za jakąś anomalię. Tak przecież musi być. Dlatego w osiągnięciu przez nią dna, w którym pozostanie tylko poczucie nicości, nie ma tak naprawdę niczego nadzwyczajnego. Kiedyś każdy z nas je osiągnie, choćby nie wiem jak bardzo próbował się przed takim upadkiem uchronić.
Testament
To nie będzie zwyczajny testament. Nie mam bowiem żadnego majątku. Chcę natomiast opowiedzieć wam o swoim życiu. Co teraz? To pytanie towarzyszyło mi każdego dnia od zakończenia wojny. Odpowiedź była zawsze tylko jedna. Pustka. Pustka w głowie i w życiu. Moje ciało upstrzone jest bliznami. Różnymi. Czasem ledwo zauważalnymi punkcikami, dużo częściej jednak większymi, podłużnymi lub okrągłymi plamami.
Pocałunki o smaku truskawek
Zrobiło się ciepło. Na tyle ciepło, że noszę już bluzeczkę z krótkim rękawem, a że nie mam krótkich spodenek, to rozpinam suwak po bokach moich leginsów i podciągam je aż do kolan. Moja babcia, która ciągle powtarza "ubierz się, bo cię przewieje", wyszła dzisiaj na dwór w koszulce na ramiączkach, po czym wystawiła ogromne pudło z letnimi butami, mówiąc, żebyśmy zabrały to, co na nas jeszcze dobre. Tak więc z Olą, moją siostrą, rzuciłyśmy się jak głodne małpy na ów karton, szukając naszych butów. Czego tam nie było. Baleriny, tenisówki i moje najukochańsze koturny.
4 pory roku
Primavera
Rozkwitają pąki przedziwnych kwiatów. Zwierzęta budzą się do życia. Wszystko zaczyna wrzeć, niczym krew krążąca w tętnicach i żyłach. Słońce wstaje szybciej, a do snu kładzie się później. Energia rozpiera wszystko, co żyje. Motyle kolorują niebo kredkami swoich skrzydełek. Przyswajamy oczy do ostrego światła wiosny...
Myśli niewypowiedziane
Siadam na ławce w niezbyt dużym parku. Właściwie to taka cicha przystań między szarymi, zaniedbanymi blokami. Jest początek kwietnia, wyjątkowo chłodnego i wietrznego. Pąki liści dawno już rozkwitły na tych kilku mizernych klonach, lipach i wierzbach. Przyglądam się uważniej naturze wokół mnie i wiem, że te drobne drzewka walczą, by zauważono ich zieleń, by każdy człowiek, który akurat tutaj trafił – w tę przystań dla dezerterów rzeczywistości - odnalazł ukojenie i nadzieję. Wiem także, że to miejsce spełnia swoje przeznaczenie, bo nie jestem tu pierwszy raz, a skoro tu wróciłam, znaczy, że odkryłam jego magię.
Banchitari - cz. 2
- Obawiam się, że straciłaś skuteczność. Sokoliczka nie odzywała się. Patrzyła na swoje dłonie, ułożone płasko na kolanach. Siedziała w tej pozycji odkąd przyszła. Nie poruszyła się ani razu. Słuchała wywodu Lidera milcząc.
- Dać się złapał Łowcy? Nie godzi się. Miałem Cię za najskuteczniejszą. Myliłem się?
Sokoliczka drgnęła. - Wyślij mnie gdzieś. Daj odpokutować. Pozwól pokazać mi to, co potrafię. Takiego błędu już nie powtórzę.
On
Wpatruję się w Ciebie. Jesteś taki słodki jak śpisz. Włosy w nieładzie i te na wpół otwarte usta, które układają się w lekki uśmiech. Rzadko się uśmiechasz. Uważasz pewnie , że to dla ''sofciarzy", a nie dla prawdziwych mężczyzn. A dla Ciebie opinia innych znaczy jednak bardzo wiele. Lubisz grać, udawać ironicznego, zimnego. I choć wielu może odnieść wrażenie, że jesteś faktycznie oschły i mroczny, to ja wiem, że w gruncie rzeczy jesteś ciepły i bardzo wrażliwy. Ale nawet ja tak do końca nie wiem jaki jesteś naprawdę.
Niezrozumienie
Jej życie stawało się coraz bardziej monotonne. Coraz mniej rzeczy sprawiało jej radość. Ostatnio nawet przyjaciele nie potrafili jej już pocieszyć. Chodziła z kąta w kąt, jakby czegoś szukała. Ale czego? Sama nie potrafiła tego dokładnie sprecyzować. Z dnia na dzień robiła się smutniejsza i bardziej milcząca. Jej nastrój widać było w każdym ruchu jej drobnego ciała i każdym grymasie twarzy.